IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Na zewnątrz - Page 3

 

 Na zewnątrz

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3
AutorWiadomość
the odds
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Zawód : Troublemaker
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Na zewnątrz - Page 3 Empty
PisanieTemat: Na zewnątrz   Na zewnątrz - Page 3 EmptyNie Paź 26, 2014 12:32 pm

First topic message reminder :

Na zewnątrz - Page 3 South-front-darcy-image-695x350

Dom, w którym znajduje się Arena, stoi na Ziemiach Niczyich (zaraz pod literą "E" w słowie "NICZYJE" na mapie Kapitolu), otoczony półkolistym polem siłowym, które czyni go niewidocznym z zewnątrz. Pole siłowe zasilane jest z rozstawionych dookoła dwunastu generatorów; wyłączenie co najmniej połowy skutkuje przełamaniem pola siłowego. Wokół Areny nie ma strażników, ale jest monitoring, więc w razie naruszenia strefy powietrznej/lądowej, siły Kapitolu zjawią się w ciągu kilkunastu minut.

Główne wejście prowadzi do Sali Głównej
.
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość
the victim
Raphael Grant
Raphael Grant
https://panem.forumpl.net/t2381-raphael-grant
https://panem.forumpl.net/t2382-raphael
https://panem.forumpl.net/t2383-raphael-grant#33798
Wiek : 17 lat
Zawód : trybut, naczelny arystokrata
Przy sobie : Plecak numer 12: śpiwór, pusta butelka, paczka jedzenia, ząbkowany nóż, dwa małe nożyki, widelec, dwie garści owoców, dwa plastry pieczeni, dwa kacze udka

Na zewnątrz - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Na zewnątrz   Na zewnątrz - Page 3 EmptyWto Lis 04, 2014 8:36 pm

Z każdą chwilą sytuacja stawała się coraz bardziej niedorzeczna.
Chyba spodziewałem się tego, że wyjście z Areny nie mogło być takie proste, ale zdecydowanie nie mogłem przewidzieć sceny, która rozgrywała się przed nią. Ani tego, że zostaliśmy- ładnie mówiąc- zamknięci między jedną, a drugą stronę i odsłonięci na ostrzał ze wszystkich możliwych kierunków, jak zagnane prosto do ubojni owieczki. Nie mogłem się zdekoncentrować ani na chwilę, skupiony aż nadto na śledzeniu piłeczki przebijanej między jedną, a drugą stroną. W międzyczasie posłusznie wypuściłemz rąk dwie strzałki, które w nich trzymałem. Nie wiedziałem, kim była osoba, która tego zażądała, jej głos nic mi nie mówił, może poza tym, że była kobietą. I to chyba właśnie zadecydowało o tak bezkompromisowym rozzbrojeniu- jeśli mogło być coś gorszego od grożącego rządowca, to mógł być to grożący rządowiec płci pięknej w złym nastroju. Chwilę po tym, jak obie strzałki znalazły się na ziemi, przekonałem się, że miałem rację. To była kobieta, szkoda, że olśnienie przyszło tak późno- gdybym wcześniej wiedział, że była nią Melanie Coin, już odlatywałbym poduszkowcem, machając pospiesznie na pożegnanie całej reszcie.
Z Lucy na pokładzie, oczywiście. Bo przecież wcale nie byłoby mi żal zostawiać za sobą Alexa albo Delilah, Grantowie nie odczuwają żalu. Poza tym byłem człowiekiem czynu; wolałem działać, niż posłusznie przestąpować z nogi na nogę jak zawstydzona pięciolatka przed tłumem uroczych wujków Strażników i cioć morderczyń. Z ulgą myślałem o pistolecie, wciąż naładowanym i gotowym do wystrzału prosto w wykrzywioną szyderczo twarzyczkę młodszej Coin. Strzelałem kiedyś z broni ojca- co prawda zabytkowej i z jego pomocą, ale to nie mogło się bardzo różnić. Przynajmniej taką miałem nadzieję.
Zanim jednak zdołałem się zdecydować, ktoś mnie uprzedził, o czym poinformował nas głośny huk i malownicza czerwona plama, odcinająca się ostro od białego kostiumu Melanie Coin. Na widok krwi ból w ramieniu stał się jakby odrobinę bardziej nieznośny, poczułem zastrzyk adrenaliny i nie próbowałem się zastanawiać, kiedy kazali nam wejść na pokład poduszkowca.
Byłem człowiekiem czynu, i miałem zamiar stamtąd odlecieć, z resztą albo bez reszty. Miałem dość brudzenia rąk i zgrywania bohatera, dlatego mocniej ująłem dłoń Lucy i rzuciłem ciche:
-Szybko.- Ciągnąc ją za sobą na pokład. Kiedy tylko się na nim znaleźliśmy, odsunąłem się od wejścia, chroniąc nas od ewentualnego postrzału. Musiało się udać. Musiało.
Powrót do góry Go down
Tyler Dawson
Tyler Dawson
https://panem.forumpl.net/t2393-tyler-dawson
https://panem.forumpl.net/t2409-tyler
https://panem.forumpl.net/t2408-tyler-dawson
https://panem.forumpl.net/t2422-tyler
https://panem.forumpl.net/t3244-clara-fairbain-frederick-rivendelle
Wiek : 23 lata
Zawód : technik w hotelu
Przy sobie : telefon, klucze, fałszywe dokumenty (Frederic Ravendille)
Znaki szczególne : często okulary-zerówki, skórzana kurtka, krótsze włosy

Na zewnątrz - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Na zewnątrz   Na zewnątrz - Page 3 EmptyWto Lis 04, 2014 8:56 pm

No cóż, wyglądało na to, że Tyler też ma zadatki na wróżbitę.
Przecież wcześniej czuł, że stanowczo za szybko wydarzyło się to wszystko. Nagle żadnych głosów sprzeciwu? I ta cisza ze strony Melanie Coin, jakby była w stanie w pełni powierzyć życie matki jakiejś grupce ludzi. Kolejny absurd, tylko dlaczego nie zauważył tego wcześniej? Chciał już tylko mieć pewność, że wszystko znów wraca na swoje tory, a trybuci pozostaną bezpieczni w poduszkowcu. Nie w głowie było mu gdybanie, co jeszcze może pójść źle. Mimo to, kiedy widział idącą w ich stronę prezydencką córkę, chciał już tylko zapytać „A nie mówiłem?”. Szkoda tylko, że w tamtej chwili było już zwyczajnie za późno. Bezsilność wydzierała z każdego skrawka jego ciała, kiedy oglądał to wszystko jakby w przyspieszonym tempie – urwana przemowa, biel nagle nasiąkająca czerwienią, a potem już tylko strzały, jakiś krzyk i jeden wielki chaos.
W pierwszej chwili zgubił się wśród tego zamieszania. Pierwszą jego myślą było poszukiwanie rannych, więc próbował odnaleźć wzrokiem ludzi, których wyciągnął z poduszkowca. Potem przypomniał sobie o trybutach i Mayi, więc spojrzał w przeciwną stronę, z walącym sercem próbując dojrzeć, czy wszyscy są już w środku. A kiedy początkowe zdezorientowanie minęło, zdał sobie sprawę, że Alma Coin znajduje się niebezpiecznie blisko. A może wręcz przeciwnie? Wychwycił spojrzenie stojącego obok Henry’ego i zrozumiał. Już po chwili biegł razem z nim i pomagał mu przetransportować panią prezydent bezpośrednio do maszyny. W końcu nie dostali tego, czego oczekiwali, więc chyba mogli zabrać to, co już i tak należało do nich, prawda?
Okazało się, że w środku to wszystko nie wyglądało wcale lepiej. Trybuci byli na swoim miejscu, Alma już też, ale powstało jakieś zamieszanie wokół pilota. Nie zawracał sobie tym głowy, bo niespodziewanie zauważył znajomą sylwetkę przy podłodze. Podszedł i kucnął przy Mayi, po czym odruchowo starł zaschniętą kroplę krwi z jej policzka. – W porządku? – zapytał szybko, mając na myśli to, czy nie ucierpiała teraz. W sumie nie widział żadnych świeżych ran, ale nie szkodziło zapytać. Mrugnął do niej, próbując się uśmiechnąć, a potem niechętnie wstał. Nie byli jeszcze bezpieczni, a co gorsza, poduszkowiec dalej stał w miejscu. Podszedł do panelu sterowania, wysłuchał polecenia Libby (Plus wydawania sobie rozkazów? Na pewno zostaną wykonane!) i wcisnął odpowiedni przycisk. Potem poczuł jak poduszkowiec zaczyna unosić się ku górze.
Powrót do góry Go down
the leader
Christina Annesley
Christina Annesley
https://panem.forumpl.net/t2559-christina-annesley#36692
https://panem.forumpl.net/t2560-chris#36725
https://panem.forumpl.net/t2561-christina-annesley#36727
https://panem.forumpl.net/t2562-przebieg-sluzby-utajniony#36728
https://panem.forumpl.net/t2577-chris#37024
https://panem.forumpl.net/t2564-christina-annesley
Wiek : 29 lat
Zawód : dowódca Strażników Pokoju, oficer szkoleniowy, pilot {starszy oficer}
Przy sobie : medalik z małą ampułką cyjanku w środku, scyzoryk wielofunkcyjny, leki przeciwbólowe, broń palna + magazynek, zezwolenie na posiadanie broni, przepustka do KOLCa, telefon komórkowy i, zależnie od sytuacji, pełne umundurowanie

Na zewnątrz - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Na zewnątrz   Na zewnątrz - Page 3 EmptyWto Lis 04, 2014 9:09 pm

Chyba nie. Chyba, kurwa, nie.
To był poważny błąd ze strony rebeliantów. Błąd nie dlatego, że w ogóle odważyli się coś zrobić - to wręcz się im chwaliło - ale dlatego, że to wszystko stało się w złym momencie. Chris była na skraju wytrzymałości. Nie była w stanie dłużej przekonywać się do idealistycznych pobudek, nie była w stanie zachować człowieczeństwa. W jednej krótkiej chwili stała się doskonałym przykładem wspaniale działającego systemu. Pojawiła się w Trzynastce jako nastolatka i teraz, mając na karku niemal trzydziestkę, mogła służyć za wzór rządowego żołnierza.
Żołnierza, który działa automatycznie.
Żołnierza, który ma wpojone odruchy załączające się wtedy, gdy jego własna wola nie jest szczególnie znacząca.
Żołnierza, który tańczy tak, jak mu grają.
Dokładnie tę stronę Chris obudzili rebelianci. Przed chwilą była skłonna rozmawiać, układać się, teraz nie patrzyła na Kolczatkę jak na ludzi. Ba, na trybutów też nie patrzyła już jak na ludzi. Mały przełącznik przeskoczył w jej głowie, wyłączając człowieczeństwo i poczucie moralności.
Była Chris Annesley, nie świętą Teresą z Kalkuty.
W hollywoodzkich filmach jest tak, że główny bohater za wszelką cenę chce zwrócić na siebie uwagę. Strażniczka nie chciała. Ujmując pewnie broń, korzystała z zamieszania dokładnie tak, jak buntownicy.
Naprawdę sądzili, że jest nieprzygotowana? Naprawdę?
Hej, spędziła pół życia w, nad, pod i obok poduszkowców. Wiedziała, jak się je pilotuje. Wiedziała, jak walczy się z ich pokładu. I wiedziała, jak się je unieszkodliwia.
Czekała, aż maszyna zacznie się wznosić, bo, wbrew pozorom, to wiele ułatwiało. Czekała, aż Coin zostanie dodatkowo zabezpieczona towarzystwem Strażników Pokoju, odprowadzona poza strefę bezpośredniego zagrożenia. Z dziwnym, nienaturalnym spokojem założyła w międzyczasie hełm, dopinając go dokładnie i stała, tak po prostu, jak jeden z wielu.
Do strzału złożyła się wtedy, gdy była gotowa.
Strzeliła dokładnie cztery razy. Raz, by naruszyć osłonę okrywającą wlot paliwa poduszkowca. Oczywiście, że wiedziała, gdzie takowa się mieści. Oczywiście, że wiedziała, gdzie są jej słabe punkty. Oczywiście, że wiedziała, że maszynę da się tak uszkodzić.
Że, szczerze mówiąc, przy odrobinie celności da się ją tak wysadzić w powietrze.
Drugi strzał po to, by naruszoną już osłonę przebić lub naderwać. Stała daleko, nie chciała dostać rykoszetem, naprawdę wierzyła jednak, że oko jej nie zawiedzie. Stała stabilnie. Strzelała szybko, by nie dać rebeliantom czasu na zorientowanie się, o co chodzi. Nie było pauz między strzałami. Padały jeden po drugim, co poprawiało celność, korygowało lot pocisków na jedną linię.
Trzeci strzał był po to, by poprawić ewentualne niedoróbki poprzednich, odsłonić strategiczną ścieżkę.
Czwarty po to, by wskrzesić iskrę, zainicjować zapłon.
To było możliwe. To było wykonalne. Nie wiedziała, czy podoła, ale gówno ją to obchodziło. Nie zawahała się.
Wahanie i ludzkie serce najwyraźniej zwyczajnie nie popłacało.

Co do uprowadzenia Almy na poduszkowiec - uzgodnione z MG, że nie udało się jej tam z powrotem zabrać ;)
Powrót do góry Go down
Libby Randall
Libby Randall
https://panem.forumpl.net/t2028-libby-randall
https://panem.forumpl.net/t2030-libby
https://panem.forumpl.net/t2029-libby-randall
https://panem.forumpl.net/t2046-libby
Wiek : 26 lat
Zawód : poszukiwana
Przy sobie : scyzoryk, telefon komórkowy, fałszywy dowód tożsamości
Znaki szczególne : niewielki wzrost, ciepły uśmiech

Na zewnątrz - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Na zewnątrz   Na zewnątrz - Page 3 EmptyWto Lis 04, 2014 10:17 pm

Wiedziała, że Hugh nie zamierzał zbytnio jej angażować. Rozumiała, że nie chciał, aby potem ponosiła tak wysokie konsekwencje jak on i reszta.  Miała być tylko ich pilotem – zabrać na arenę, a potem razem z trybutami przetransportować w bezpiecznie miejsce. Tylko tyle. Poza tym nie powinna mieszać się w to, co będzie działo się na poduszkowcu, nie rozmawiać z Almą. Najlepiej jakby po prostu siedziała i czekała. Potem wszystko powinno już wrócić do normy, a ona miałaby zagwarantowane takie samo bezpieczeństwo jak inni.
Nie protestowała, postąpiła dokładnie tak jak ją prosił – zachowywała się jakby wcale jej tam nie było, jedynie przysłuchując się ich rozmowom i od czasu do czasu wymieniając parę zdań z bratem. Kiedy dowiedziała się o tym, że ma wysiąść razem z resztą zamachowców, również się nie sprzeciwiła. Doskonale rozumiała, że sytuacja się skomplikowała i nie zamierzała sprawiać nikomu problemów swoją osobą. Uśmiechnęła się do Hugh i ruszyła z nim – ramię w ramię, gotowa stawić czoła temu, co ją czeka. Nie bała się. Nie była sama i działała w słusznej sprawie, a z tą świadomością o wiele łatwiej było jej zmierzyć się z otaczającą rzeczywistością i tym, że prawdopodobnie całość skończy się dość nieciekawie. Znała cenę swoich czynów i tym razem musiała przyznać, że jest ich warta.
Los najwyraźniej przygotowywał dla niej coś zupełnie innego. Jak zwykle nie mogła spodziewać się, kiedy i w jaki sposób znowu postanowi ją zaskoczyć. Nie mogła przewidzieć, że Melanie Coin nagle zechce przejąć dowodzenie, że ktoś spróbuje do niej strzelić, a już tym bardziej, że to ona padnie ofiarą jednej z trzech kolejnych kul. To był dosłownie moment, chwila, której nawet nie zarejestrowała. Słyszała wystrzał, a w następnej chwili poczuła rozdzierający ból w okolicy obojczyka. Z wrażenia zachwiała się, straciła grunt pod nogami i upadła.
Chyba już dawno nie doznała takiego bólu. Sprawy nie polepszał fakt, że wokół tworzył się okropny chaos, a ona znajdowała się w centrum – leżąc na ziemi. Czy za chwilę ktoś jej nie zdepcze? Czy zostawią ją tutaj, aby się wykrwawiła? Poruszyła drugą ręką, próbując dosięgnąć rany, ale wtedy ujrzała nad sobą twarz Hugh. Odetchnęła z ulgą. Chyba było jej dane jeszcze trochę pobyć wśród zamachowców. Pozwoliła, aby ułożył ją wygodnie, a potem uniósł. Zamknęła oczy, próbując wyizolować się od panującego zamieszania. Ufała mu i wiedziała, że nie pozwoli, aby coś jej się stało.
Uchyliła powieki dopiero, kiedy ją posadził. Obserwowała jak chwilę szuka czegoś w apteczce, a potem czekała aż skończy owijać ranę. Odwzajemniła jego uśmiech, choć był on odrobinę słabszy niż by tego chciała. – Wiem, Hugh – dodała, gdy nagle zjawiła się kolejna osoba. Trybut, którego kojarzyła z Igrzysk. Słysząc jego radę, skinęła głową, dając znak bratu, żeby się nie martwił i posłuchał jej. Dopiero potem odsunęła się, obserwując uważnie otoczenie. Nadal nie ruszyli.
- Idź już, nie ma czasu – powiedziała, nie patrząc na mężczyznę. Zauważyła, że ktoś idzie w stronę panelu, więc tym razem odezwała się o wiele głośniej. – Znajdź żółty przycisk. Powinien być opatrzony napisem autopilot. - Współrzędnie zostały wprowadzone dużo wcześniej, więc bez problemu powinni dotrzeć na miejsce.
Powrót do góry Go down
the odds
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Zawód : Troublemaker
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Na zewnątrz - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Na zewnątrz   Na zewnątrz - Page 3 EmptyWto Lis 04, 2014 10:28 pm

Na początku w kwestii wyjaśnienia:
Cytując wcześniejszy post Mistrza Gry: stojący najbliżej Strażnicy Pokoju rzucili się odruchowo, by chronić Coin. W związku z tym, Henry, chcąc ją złapać i przetransportować do poduszkowca, musiałby najpierw pokonać chroniących ją Strażników, a na ten temat nie ma w poście ani słowa. Gdybym zobaczyła go wcześniej, naprostowałabym Was od razu, ale dopiero godzinę temu wróciłam z uczelni, a wtedy poduszkowiec już startował - dlatego powiedziałam Emilce, że może uznać, że Almy nie udało się zabrać, bo taka byłaby też treść postu Mistrza Gry.

---
W zamieszaniu, które się wywiązało, wszystkim zamachowcom udało się wrócić na pokład poduszkowca, jednakże Henry i Tyler musieli zostawić Almę Coin na ziemi - w obronie pani prezydent natychmiast rzucili się otaczający ją Strażnicy Pokoju, z których niektórzy nie zawahali się przed sięgnięciem po broń. Kule latały gęsto i we wszystkich kierunkach, niektóre trafiając do celów, a inne odbijając się rykoszetem od osłony poduszkowca. W wyniku strzelaniny, ranny został jeszcze Tyler (zbłąkana kula drasnęła go w łydkę, powodując krwawiącą i bolącą, ale na dłuższą metę niegroźną ranę) oraz kilkoro Strażników Pokoju, a jeden z nich osunął się martwy na ziemię.

Wlot paliwa okazał się z kolei bardziej wytrzymały, niż sądziła Christina - jej kule zdążyły co prawda uszkodzić nakładkę, przez co zbiornik stał się nieszczelny, ale wybuch, który powstał w ten sposób, nie objął całej maszyny a jedynie jedno ze skrzydeł. Poduszkowiec został uszkodzony, nie jednak na tyle, by od razu się rozbić. Zamachowcom udało się odlecieć, ale pojazd jest niestabilny, trudny w sterowaniu i nie ma szans na automatyczne lądowanie - ktoś musi sprowadzić go na ziemię, a nawet to nie gwarantuje, że spotkanie z podłożem nie spowoduje większej eksplozji.

Kiedy maszyna zniknęła z zasięgu wzroku pozostałych przed Areną Strażników Pokoju, mogli oni wreszcie ocenić straty... które okazały się większe i bardziej katastrofalne w skutkach, niż mogliby przypuszczać. Alma Coin, wciąż w otoczeniu białych mundurów, osunęła się na ziemię i dopiero wtedy stojący najbliżej mogli zauważyć dwie czerwone plamy na jej plecach. Kobieta żyje, straciła jednak przytomność i wymaga pomocy lekarskiej. Dla Melanie jest już jednakże za późno - prezydencka córka wykrwawiła się z rany szyi, nie otrzymawszy pomocy od nikogo.

Powrót do góry Go down
the leader
Christina Annesley
Christina Annesley
https://panem.forumpl.net/t2559-christina-annesley#36692
https://panem.forumpl.net/t2560-chris#36725
https://panem.forumpl.net/t2561-christina-annesley#36727
https://panem.forumpl.net/t2562-przebieg-sluzby-utajniony#36728
https://panem.forumpl.net/t2577-chris#37024
https://panem.forumpl.net/t2564-christina-annesley
Wiek : 29 lat
Zawód : dowódca Strażników Pokoju, oficer szkoleniowy, pilot {starszy oficer}
Przy sobie : medalik z małą ampułką cyjanku w środku, scyzoryk wielofunkcyjny, leki przeciwbólowe, broń palna + magazynek, zezwolenie na posiadanie broni, przepustka do KOLCa, telefon komórkowy i, zależnie od sytuacji, pełne umundurowanie

Na zewnątrz - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Na zewnątrz   Na zewnątrz - Page 3 EmptySro Lis 05, 2014 9:16 am

- Zabierzcie je na poduszkowiec.
Gdy zamachowcy oddalili się uszkodzonym pojazdem, Chris musiała coś zrobić. Musiała działać, musiała.... Bogowie, musiała znacznie więcej, niż by chciała. Odpowiedzialność? Szczerze mówiąc o tym, z czym mogły wiązać się wszystkie te wydarzenia, nie myślała na razie. To wciąż był tryb działania z automatu, tryb wyuczonych podczas szkolenia zachowań. Wydelegowała więc jednego z pozostałych Strażników - tego, co do którego wiedziała, że ma licencję pilota - by podprowadził pozostawiony przedtem poduszkowiec bliżej, kilku innych pozostawiła przy Almie i Melanie, sama zaś...
Cóż. Kolczatka uciekła, ale Chris moment, w którym by ją to cieszyło, miała za sobą. Nie, wcale nie liczyła na to, że im się uda - i wcale nie zamierzała im tego ułatwiać. Trybuci... Gdy dotrze do niej, co zrobiła, na pewno nie będzie ciekawie. Teraz jednak wykonywała swoją pracę i działała tak, jak powinien działać dowódca Strażników.
Korzystając z kanałów łączności rządowej, skontaktowała się z koszarami. Zabawa przecież jeszcze się nie skończyła.
- Do roboty, panowie - rzuciła krótko, gdy udało jej się nawiązać połączenie z lotnikami. Z ludźmi, którzy od zawsze byli bardziej jej, znacznie bliżsi, niż Strażnicy Pokoju. Z ludźmi, których śmierć poruszyłaby ją znacznie bardziej, niż białych mundurów. - Szukamy poduszkowca z uszkodzonym skrzydłem. Pojazd jest niestabilny, nie poleci zbyt długo. Obszar działań... - Po chwili namysłu określiła mniej więcej, o jakiej powierzchni do patrolowania mówią. - W przypadku odnalezienia pojazdu macie nakaz zatrzymania buntowników, którzy znajdują się na pokładzie. Trybutów nie zatrzymujcie. Ostatecznie był wypadek. - Zmarszczyła lekko czoło. Nie wierzyła do końca nawet rządowym łączom, stąd brak jasnego rozkazu: zabijcie dzieci i upozorujcie śmierć na skutek rozbicia się poduszkowca. Jasnym było jednak, że o to jej chodzi, prawda? Każdy o mózgu dostrojonym do systemu będzie to wiedział. - W razie oporu zezwalam na użycie broni.
Odetchnęła głęboko. Cóż. Nie chciała tego, ale teraz, w tej chwili, odnosiła wrażenie, że buntownicy byli złaknieni właśnie podobnych rozrywek.
Swoją drogą, z perspektywy Chris wszystko wyglądało znacznie, znacznie lepiej, niż mogłoby się wydawać. Tak, straty były duże, ale... Kolczatka nie zapracowała sobie na miano męczenników. Nie było rozstrzelania, pokazówki, nie było heroicznej śmierci. Zamiast tego uszkodzenie poduszkowca, o które bardzo łatwo będzie oskarżyć samych rebeliantów. Nikt przecież nie przeprowadzi ekspertyzy mającej wykazać, z czego strzelano. Świadków uprzedniej, idącej na ugodę postawy Chris wciąż było wielu, a w obecnym zamieszaniu raczej trudno byłoby o wiarygodnych widzów, którzy mogliby wskazać ją palcem jako tą, która doprowadziła do wybuchu w obrębie skrzydła pojazdu. Chaos, jaki panował na Arenie nieoczekiwanie stał się kartą atutową - pozwalał zrzucić odpowiedzialność na buntowników. Odpowiedzialność za uszkodzenie poduszkowca, a tym samym za ewentualną śmierć trybutów. Zamiast zostać bohaterami, wskutek kilku wprawnie użytych słów mogli stać się wyklętymi przez społeczeństwo.
Ostatecznie Strażnicy - w postaci Annesley - chcieli się dogadać. Ostatecznie to nie z ich strony padł pierwszy strzał.
Po wydaniu odpowiednich rozkazów dla ekip poszukiwawczych, rozejrzała się w poszukiwaniu poduszkowca, który powinien już znaleźć się bliżej. Dotychczas pozostawiając Almę w rękach mających podstawowe przeszkolenie medyczne Strażników, teraz nakazała wnieść prezydent jak i ciało jej córki na pokład pojazdu, sama także wchodząc z nimi.
Koniec? Nie, jeszcze nie. Ale przynajmniej jeden etap mieli za sobą.
Siadając nieopodal pilotów, przypięła broń do pasa, odpięła hełm zesztywniałymi dłońmi i gestem wydała zezwolenie na start. Do szpitala. Akt drugi rozegra się właśnie tam.

/zt?
Powrót do góry Go down
the odds
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Zawód : Troublemaker
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Na zewnątrz - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Na zewnątrz   Na zewnątrz - Page 3 EmptyCzw Lis 06, 2014 8:22 pm

Chociaż plac przed Areną się wyludniał, a w koszarach ekipy poszukiwawcze szykowały się do ruszenia w pościg za zbiegłym poduszkowcem, to w tym samym czasie inna walka toczyła się w kapitolińskim szpitalu. Po przetransportowaniu tam Almy Coin, lekarze natychmiast podjęli próbę usunięcia z jej ciała kul i uratowania narządów wewnętrznych. Pani Prezydent przeżyła operację, lecz póki co pozostaje w stanie śpiączki farmakologicznej, a jej stan wciąż nie jest stabilny.

Oficjalna informacja odnośnie wydarzeń na Arenie ma zostać podana do wiadomości publicznej wieczorem tego samego dnia. Wtedy też Rząd obejmie oficjalne stanowisko i podejmie konkretne działania.

Powrót do góry Go down
Sponsored content

Na zewnątrz - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Na zewnątrz   Na zewnątrz - Page 3 Empty

Powrót do góry Go down
 

Na zewnątrz

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 3 z 3Idź do strony : Previous  1, 2, 3

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Panem et circenses :: Po godzinach :: Archiwum :: Lokacje :: 2. arena-