IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Rufus Benjamin Frobiszher

 

 Rufus Benjamin Frobiszher

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
the civilian
Rufus Frobisher
Rufus Frobisher
https://panem.forumpl.net/t783-rufus-benjamin-frobisher
https://panem.forumpl.net/t785-relacje-frobiszera
https://panem.forumpl.net/t1291-rufus-frobisher
https://panem.forumpl.net/t821-frobisher
Wiek : 24 lata
Zawód : pianista i kompozytor.

Rufus Benjamin Frobiszher Empty
PisanieTemat: Rufus Benjamin Frobiszher   Rufus Benjamin Frobiszher EmptyCzw Kwi 10, 2014 5:05 pm


Rufus Frobisher
ft. Benjamin John Whishaw
data i miejsce urodzenia
21.03.2259;  dystrykt 13.
miejsce zamieszkania
Dzielnica Rebeliantów
zatrudnienie
Jest muzykiem... i szpiegiem pani Coin.
Rodzina

- David Frobisher - ”... ciesz się, że nie widziałeś wtedy mojego ojca. Jego poziom tolerancji  spadł do zera. Przeklinał mnie uparcie twierdząc, że nie jestem jego synem i że nigdy nie powinienem się urodzić. Przyznasz chyba, że nie są to upragnione słowa od ojca, ale nie dbam o to...” Informatyk i szpieg, przyjaciel pani Coin. Dzięki Bogu nie żyje. Zginął podczas rebelii. Nie akceptował swojego syna, jego poglądów, orientacji  ani zachowania. Gdyby wcześniej nie został zamordowany, bardzo chętnie wydziedziczyłby Rufusa.
- Katherine Frobisher - "... jak gdyby kiedykolwiek miało ją to obchodzić. Mówiąc szczerze, obchodzi ją tylko ona sama..." Matka, bardziej już tolerowana przez Rufusa, nie miał do niej jednak większego szacunku. W istocie, kobieta-szpieg była raczej oddana przyjemnościom niż dzieciom. Mimo wszystko, była bardziej skłonna obronić syna.
- Adrian, Fabienne i Evangelina Frobisher - Adrian był starszym bratem Frobishera, jednocześnie też dumą i chlubą państwa Frobisher. Jaki był jego kontakt z bratem? Słaby, choć nie była to nienawiść ani nic mocniejszego. Fabienne i Evangelina były młodszymi siostrami, z czego ta druga rebelię przypłaciła życiem. Wcześniej jedyna osoba, która akceptowała go w zupełności, dziś jedynie wspomnienie. Co do Fabienne zaś... Jego mała siostrzyczka, która niestety zazwyczaj nie potrafiła się obronić, nie mówiąc już o bracie, z którym "najlepiej by nie miała zbyt wiele wspólnego".

Historia

Urodziłem się w Trzynastce, ale wątpię aby miało Cię to interesować. W istocie nie ma w tym nic „pogodnego” - jakaż ironia kryje się pod tymi słowami! Powinieneś wiedzieć bowiem, że dystrykt ten był dystryktem podziemnym. Nie mogę powiedzieć, abym był z tego powodu nadzwyczaj smutny. Pewnie za ważny uznasz fakt, że przez dość długi czas wychowywali mnie właściwie obcy ludzie, ale daruj sobie tę wrażliwość dobroczyńcy. Moi rodzice przebywali w tym czasie w Kapitolu, korzystali z jego luksusów i starali wtopić się w ten jakże kolorowy tłum, w którym nie było mowy o oryginalności. Skup się i odpowiedz na pytanie: czy w tłumie dziwadeł, będąc dziwnym, wyróżniasz się? Osobiście uważam to za głupotę, ten uliczny kalejdoskop, tą całą paletę barw, którą ujrzałem na własne oczy niedługo potem. Cała orgia dźwięków, chaotycznie połączonych ze sobą w jeden szalony utwór, nie kwalifikujący się pod nic, tworzący swój własny gatunek muzyczny nazwany czystym dziwactwem. Widziałeś to nie raz i nie dwa, ale pozwól mi wyrazić swój zachwyt i zdziwienie tymi wszystkimi ludźmi. Sam zawsze byłem zaledwie czarnowłosym drobnym chłopcem, który niczym Piotruś Pan miał nigdy nie dorosnąć i jestem dotąd- w tym między innymi kryje się mój urok.

Wracając do moich rodziców – wtedy jeszcze się o nich bałem. Na Boga, byłem dzieckiem, które chciało ponownie przylgnąć do piersi matki i móc oprzeć brodę na jej barku, móc zaznać tego ciepła, które powinno podobno panować w każdym domu, z ojcem podobnie. Powitania obfite w śmiech i uściski, cóż za fałsz z perspektywy czasu. Dołączyłem do nich jako młodzieniec. Wówczas zaczęły się także moje lekcje gry na pianinie i jest to chyba jedyna dobra rzecz jaką dla mnie zrobili. Problemy z nauczycielem; Kapitolińczyk i rebeliant, który mógł działać na dwa fronty; kiepski pedagog, lecz nie mógł stępić tym mojego talentu. Były to jeszcze raczej spokojne momenty mojego życia.

Darujmy sobie jednak nudną opowieść o tym jak to starałem podporządkować się idiotycznym planom moich rodziców, ich wizjom oraz woli. Było to jednak raczej niewykonalne – nie potrafiłem nawet zmusić się do choćby wysłuchania ich pełnych patosu słów, będących jak kij od miotły na karku byle tylko stać prosto. Przyznaję, że jestem buntownikiem, ale ani trochę mi to nie przeszkadza. Przeciwnie, myślę, że sam powinieneś spróbować zrobić komuś na przekór i znaleźć własną drogę. Moja droga okazała się być jak slalom gigant, po którym trudno za mną nadążyć. W dodatku slalom niezwykle wyboisty, jak droga w dawnych czasach kiedy to wozy obijały się na kocich łbach w ciągłych podskokach. Jest to zasługą między innymi miłości – ach, miłości! – która zawładnęła moim umysłem i sercem do końca, a stał za tym starszy ode mnie kapitolińczyk, zapewniam, niezwykle różniący się od reszty. Nie ukrywam, że początkowo liczył się dla mnie tylko ze względów cielesnych, dopiero po pewnym czasie między nami pojawiło się uczucie, będące jak róża w rozkwicie, będące jak promień słońca w pochmurny dzień. Utrzymywałem naszą relację w sekrecie – chyba mi się nie dziwisz. Nie przewidziałem jednak, że sekret ten może się tak szybko wydać! To był cios w samo serce. Ojciec przywołał mnie do siebie, pragnąc tłumaczeń. Odpowiedziałem, że niczego nie żałuję i słowo daję, że bliski był by dać mi solidną nauczkę, piekącą i czerwoną, a może i nawet pulsującą tępym bólem. Swojego ukochanego zmuszony byłem zostawić. Oddałem się wówczas szpiegostwu, pisząc do niego listy z wyjaśnieniami przez ładny kawałek czasu. Potem znikło i to, jak dym, który rozprasza się w powietrzu.

Niedługo potem wybuchła rebelia, moi rodzice i najukochańsza siostra Evangelina zginęli, a ja sam trafiłem pod skrzydła pana Petrusa Bryanta. Wiem, że o nim nie słyszałeś, Ty podły ignorancie, ale tacy jak Ty zazwyczaj nie dostrzegają przewrotnego geniuszu ludzi jego pokroju. Pan Bryant jest istnym człowiekiem renesansu, kimś, z kogo pragnąłem czerpać przykład, choć bywał niezwykle irytujący. Dał mi schronienie, a potem i wstawiennictwo. Naprawdę uważasz, że tak łatwo wybić się z komponowaniem kiedy jest się zaledwie muzykiem z wyobraźnią? Ale cóż miałem zrobić? Nie chciałem być byle kim w tym nowym świecie, który, nawiasem mówiąc, nie okazał się wcale wiele lepszy od poprzedniego. Co więcej – sprawa z Bryantem znacznie się pokomplikowała.

Odkrył moje listy pisane do kochanka sprzed rebelii i zagroził ujawnieniem ich, co skutecznie obaliłoby moją karierę i reputację, przekreślając przyszłość. Zażądał ode mnie pieniędzy, które dotąd miałem i tych, które mógłbym zarobić. Sam widzisz, że moja decyzja była oczywista i musiałem się zgodzić. Od tamtego czasu stary Bryant pasożytuje na moich zarobkach jak stonka na kartoflach.  


Charakter

„Rozsiewał wokół siebie aurę tajemnicy, choć emanował pewnością siebie. Nie wydawał się wahać w swoich wyborach, mówił z zadziwiającą szczerością. Zakrawało to niemal o zuchwałość! Wiele razy wydawało mi się, że nie ma zahamowań, a wokół siebie tworzy prosty mur, którym odgradza się od rzeczywistości. I tak właśnie jest, lecz gdy mu to wypomniałam, był oschły ze słowami  'Artyści żyją w dwóch światach, moja droga.'. Gdy próbowałam wytłumaczyć mu, że chodzi mi o jego mechanizmy obronne, jakimi jest odrzucanie wszystkich wokół dla własnej wygody, uciął rozmowę prosząc mnie o przygotowanie dla niego kąpieli. Nie bierz do serca jego cynizmu oraz zbytniej bezpośredniości, on nie chce źle. ”

W istocie, Rufus Frobisher źle chce bardzo rzadko. Zdecydowanie jednak górę biorą jego wady – pogarda wobec zwykłej roboty, częsty sarkazm, egoizm, chęć owinięcia sobie kogoś wokół palca, mściwość, złośliwość, czasami nawet arogancja... Nie ukrywa, że nie raz i nie dwa zdarzało mu się zmanipulować kogoś dla własnych potrzeb, jakich – nie gra roli. W tym objawia się jego czasami aż zbytnia szczerość. Zazwyczaj nie kryje się ze swoim zdaniem, co często przypłaca konsekwencjami. Co z tego? Jest wyjątkowo pogodzony z samym sobą. Rzadko kiedy myśli o sobie w innej kategorii niż „artysta” czy „człowiek”. Artysta ma fanaberie, a człowiek wady. Co w tym dziwnego?, mógłby spytać, a potem wrócić do swojej pracy, do której przykłada się wręcz niewyobrażalnie. W istocie muzyka jest jedyną rzeczą czy nawet osobą, której mógłby się podporządkować. Jedyną miłością, która do końca zawładnęła jego sercem, nie dopuszczając by ktokolwiek inny kierował jego życiem. Myślenie jednakże, iż Frobisher to człowiek bez uczuć, jest okrutnym, być może nawet niewybaczalnym błędem.

Jest dobry, jest wyrozumiały, a na pewno stara się być sprawiedliwy. Choć często maskuje to jednym ze swoich komentarzy, które są zdecydowanie mniej szlachetne niż czyny, zazwyczaj nie może przejść obojętnie koło ludzkiej krzywdy. To nie tak, że wstydzi się dobroci, bo jest to kolejne wierutne kłamstwo. Ot, zazwyczaj okazywanie tego nie przychodzi mu łatwo. Podobnie jak w sprawach miłosnych, w których wymaga całkowitego zaufania oraz wyrozumiałości. Kocha, a jeśli kocha to prawdziwie, bo nie przychodzi mu to łatwo. Nie jest zbyt ufny ani przychylny ludziom, posądzając ich o nieuzasadniony optymizm oraz wszechobecną głupotę. Jak sam określa „Mam swoje namiętności”, co wyraźnie mówi o jego niewierności. Grubą linią oddziela rozkosze cielesne i uczucia, uważając, że jedno nijak ma się do drugiego, czasem po prostu się łączą. Jest rozpustnikiem, tego nie da się ukryć. Jednak rozpustnikiem niezwykle wrażliwym. Większą uwagę przykłada do otaczającego go świata niż do ludzi. Być może to nawet lepiej. Podobnie ignoruje sumienie.  Nie pozwoli aby zbędne oglądanie się za siebie przeszkodziło mu w dalszym kroczeniu przez życie z uniesioną głową. W tym zaś jest niezwykle uparty. Och, on ogólnie jest niewiarygodnie uparty! Jednak określanie charakteru jest jak określanie wulkanu, który najpierw śpi, a potem wybucha z całą mocą. Trudno powiedzieć czy jest jakakolwiek osoba znająca go do końca.

„... A wtedy wszyscy dowiedzą się kim naprawdę był Rufus Frobisher. Egoistycznym, upartym perwersem, widzącym tylko to, co sam chce zobaczyć!...”

A jakiego poznasz go Ty?

Ciekawostki

Dużo pali, co go uspokaja.
Pisze dużo listów, co również go koi.
Ogólnie jest dosyć staroświecki... Momentami. Choć niezwykle rozwiązły.
Skoro przy tym jesteśmy, lubi zarówno kobiety jak i mężczyzn.
Natomiast wiek się dla niego nie liczy.
Powinien nosić okulary.
Zna się na elektronice.
Gra na przyjęciach.
Przedstawia się z reguły samym nazwiskiem.
Czasami kiedy czuje się samotny, zdarza mu się upić.
Hazardzista.
Ma znamię na dolnej partii pleców.
Owszem, kradnie, ale... rzadko, słowo daję.
Niziutki i chudziutki... dandys. Ma około stu siedemdziesięciu pięciu centymetrów wzrostu co nie jest raczej dużo.

Powrót do góry Go down
 

Rufus Benjamin Frobiszher

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

 Similar topics

-
» Rufus Benjamin Frobisher
» Rufus Ginsberg
» Rufus Ginsberg
» Rufus Ginsberg
» Benjamin Levitt

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Panem et circenses :: Po godzinach :: Archiwum :: Karty Postaci-